Mężczyźni wstydzą się mówić o impotencji, kobiety – o nietrzymaniu moczu. Obie te skrzętnie skrywane i przemilczane choroby mają rujnujący wpływ na życie tysięcy osób. Impotencję można już leczyć, a co z przypadłością pań?
To chyba ostatnie tabu we współczesnej medycynie: utrata kontroli nad opróżnianiem pęcherza. Popuszczanie moczu budzi wstyd i zażenowanie; jak twierdzi znany językoznawca prof. Jerzy Bralczyk, już nawet nazwa przypadłości ośmiesza pacjentów, czyniąc z nich małe dzieci nieumiejące kontrolować czynności fizjologicznych. Jego zdaniem pęcherz jest jednak taką samą częścią ciała jak wątroba lub śledziona, a trzymanie lub nietrzymanie moczu wydaje się określeniem fachowym i właściwym.
– Skrępowanie towarzyszy moim chorym na co dzień – przyznaje dr Piotr Radziszewski z Kliniki Urologii Akademii Medycznej w Warszawie. – Są starsze panie, które przez pół dnia nie piją żadnych płynów, jeśli muszą coś załatwić poza domem.